Fot. mat. prasowe JIO Pracownia Projektowa
Coraz częściej chcemy aby nasze domy były nie tylko miejscem do spania i mieszkania ale również dawały nam komfort wypoczynku. Ten zaś zawsze gwarantuje nam kontakt z przyrodą. Jak zacierać granice między wnętrzem mieszkalnym a ogrodem? O to zapytaliśmy architekta Aleksandra Jankowskiego z pracowni projektowej Jankowski i Opyrchał.
Standardowe przeszklenia z widocznymi ramami i możliwie dużymi powierzchniami typu fix nie są bardzo kosztowne, w przeciwieństwie do rozwiązań panoramicznych z niemal całkowicie ukrytymi systemami prowadnic i ram, dzięki którym okno staje się realnie niewidoczne. Takie okna, uzupełniane często o systemy prowadnic zasilanych elektrycznie, bywają jednym z najistotniejszych elementów projektowanego budynku.
Kompleksowe myślenie i okienne mity
- Umiejętne połączenie wnętrza domu z ogrodem wymaga kompleksowego spojrzenia już na wczesnym etapie projektu. Chodzi o to, by stworzyć spójną koncepcję obejmującą bryłę budynku, jego wnętrze oraz otoczenie – mówi arch. Aleksander Jankowski. - Wbrew obiegowym opiniom nie powinniśmy przejmować się na przykład tym, że okna naszego salonu skierowane są na północ. Współczesne rozwiązania przesłon, systemów ogrzewania i automatyki pozwalają otwierać widoki na pożądane i wartościowe fragmenty terenu. Najważniejsze, aby odpowiednio wcześnie zastanowić się nad rozwiązaniem, które pozwoli optymalnie doświetlić wnętrze i skadrować widok w taki sposób, aby siedząc w salonie mieć wrażenie jakbyśmy przebywali na zewnątrz. W ten sposób nasza strefa dzienna powiększa się o dodatkową przestrzeń.
Duże przeszklenia to nie tylko domena okazałych rezydencji i nowoczesnej architektury. Spójrzmy na kraje takie jak Anglia, Holandia czy Niemcy. Niewielkie położone na wsi domki oraz kilkusetletnie budynki są tam restaurowane w taki sposób, by jak najbardziej otworzyć je na ogród.
- Zabytkowa architektura łączona jest z zupełnie współczesnymi przeszkleniami w strefie dziennej, dobudowuje się ultranowoczesne szklane werandy, ogrody zimowe itp. Wszystko po to, by mieszkańcy mogli swobodnie cieszyć się kontaktem z naturą – zwraca uwagę Aleksander Jankowski.
Miks stylów z efektem synergii
Niezależnie od pory roku, relaksując się w salonie, jadalni lub gabinecie, mieszkańcy mają wrażenie jakby przebywali gdzieś pomiędzy domem a ogrodem. Można to porównać do odczucia jakoby przestrzeń salonu była fragmentem podcieni budynku, przechodzącym płynnie w tarasy. Wystarczy lekko uchylić okno, by mieć pełny kontakt z otoczeniem – słyszeć śpiew ptaków czy szelest roślin, poczuć zapach kwiatów lub deszczu. Przed natrętnymi owadami domowników chronią moskitiery, a nadmiar słońca w salonie niwelują ażurowe zadaszenia lub ścianki oplecione bluszczem bądź winem.
- W takim domu najlepiej się odpoczywa i regeneruje siły przez cały rok. Największą satysfakcję poczułem, kiedy po zakończeniu inwestycji nasi klienci wyznali, że odkąd zamieszkali w nowym domu, nie mają potrzeby, by wyjeżdżać na wakacje. Powiązanie architektury budynku, projektu wnętrz i zintegrowanego z całością ogrodu przyniosło tak spójny i pozytywny zestaw, jakiego można byłoby oczekiwać w najambitniejszych i unikatowych lokalizacjach urlopowych. Nigdzie indziej natomiast nie doświadczymy tak pełnej swobody, jak u siebie. Trudno przecenić to uczucie – podkreśla Aleksander Jankowski.
Więcej: www.jio.pl
Komentarze (1)